- Kiara...Córciu cieszę się,że chociaż wasi synowie żyją ale...traktujcie ich po równo żeby historia ze Skazą i Mufasą się nie powtórzyła.
- Dobrze tato - powiedziała Kiara.
- Kiedy powiesz kto przejmie po tobie tron?Ja i Tani czy może Kovu i Kiara? - zapytał Kopa.
- He,he aż tak bardzo ci zależy na tronie? - zaśmiała się Nala.
- Nie..tylko... - Kopa starał się wywinąć z tej niezręcznej sytuacji na szczęście uratowała go Tani.
- Przestań się jąkać i pomóż mi wymyślić imię dla naszego syna - warknęła.
- E...To może...Thanabi?
- Tak się przecież nazywał twój zmarły brat...I Kiary.... - zdziwił się Kovu.
- To może Krono... - powiedział Kopa ignorując Kovu.
- Nie...Same popularne imiona podajesz... - zirytowała się Tani - Niech będzie Kodi...
- Hmmm...Ładnie
- Dzięki - warknęła znowu Vitani.Kovu spojrzał na przybraną siostrę i uśmiechnął się lekko.
- Kovu,a jak my nazwiemy swoich synów...I te nieżywe córki - powiedziała Kiara lekko nienaturalnym i załamanym głosem.
- Co?A...tak...Może tego czarnego Blue?Bo ma niebieskie oczy...
- Pięknie!Ta szara córka Mia,a ta brązowa to Kia... - Kiarze znowu załamał się głos.
- A ten pomarańczowy to może Chaka? - zaproponował Kovu.
- Nie za popularne imię.Moim zdaniem powinien się nazywać... - zaprzeczyła Tani.
- Tani...wystarczy,że już wybrałaś imię naszemu Kodiemu - przerwał lekko zakłopotany Kopa.Kiara zaśmiała się.
- Tani ma rację.To za popularne imię.To jaki masz pomysł na imię Tani? - spytała Kiara.
- Kendabi - Kovu rozdziawił paszczękę.Kiara zaśmiała się.
- Niech będzie.Rafiki mówił kiedy będzie ceremonia?
- Za godzinkę - szepnął Kovu.
Na granicy...

- Żegnaj...mój...braciszku... - po tych słowach lew upadł i zmarł...
Przy Baobabie...
Rafiki powoli szykował się do prezentacji dziecka Kopy i Vitani oraz dzieci Kiary i Kovu aż tu nagle usłyszał jakieś cichutkie piski.Mandryl zeskoczył już z drzewa gotowy do drogi ale przed tym postanowił na szybko sprawdzić skąd dobiegają te dźwięki.Nie musiał długo szukać.Dźwięki wydawało małe brązowe lwiątko pozostawione przy Baobabie i ukryte w gąszczu suchych traw.Rafiki odgarnął ręką trawy i wziął lwiątko.Mieściło mu się w dłoniach.Rafiki pędem pobiegł na Lwią skałę z nadzieją,że tam ktoś zaadoptuje lwiaka.Gdy Rafiki wszedł na Lwią skałę przy grocie Simby i Nali czekało całe stado,a pod skałą czekały zwierzęta.
- Przed ceremonią chcę się spytać czy ktoś nie chciałby zaadoptować tego samczyka...Znalazłem go ukrytego w trawach przy moim Baobabie...Pewnie ktoś go porzucił... - Rafiki wyjął rękę z samczykiem.Jedno porozumiewawcze spojrzenie i...
- My go weźmiemy - zadecydowała Kiara - Jest taki podobny do Dachabu...
- Więc nazwiemy go Dachebu... - zadecydował Kovu.Rafiki uśmiechnął się.Kolejne porozumiewawcze spojrzenie...
- On też ma mieć prezentacje... - zadecydował Kovu.
- ...Ponieważ to nasz syn - dokończyła Kiara.Rafiki skinął głową uśmiechając się.Wiedział,że u Kiary i Kovu mały Dachebu będzie mieć dobrze...
Bardzo fainie :-)
OdpowiedzUsuńDopiero co trafiłam na tego bloga a już mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńMnie także się podoba, czekam na next
OdpowiedzUsuń